80 lat historii polskiego żeglarstwa - odcinek 5

Zbyszek Klimczak

W odcinku tym omówię w wielkim skrócie wyprawy do lodów dalekiej Północy, bo one dały początek i doprowadziły w ostatecznym efekcie do bodajże najsłynniejszej polskiej wyprawy w historii światowego żeglarstwa – Przejścia Północno-Zachodniego przez jacht „Gedania” i kapitana Dariusza Boguckiego. Ale o tym potem.

Historia wypraw polskich żeglarzy na północ sięga 1959 r jachtu „Witeź II” z czteroosobową załogą na pokładzie. 13 maja tego roku jacht ten wyrusza w daleki rejs do Reykjawiku. Poprzedni rejs z powodu późnego wyjścia i braku wody nie pozwolił żeglarzom na osiągnięcie celu i w tym roku ponawiają próbę. Wyprawą dowodzi kapitan Emil Żychiewicz. W załodze są Ludomir Mączka i Stanisław Tomaszewski oraz Marita Gerlach.
„Witeź II” był pierwszym polskim jachtem, który dotarł do wyspy mgieł i huraganów i jednym z nielicznych które tam dotarły
. Wziąwszy pod uwagę rejon żeglugi możemy sobie doskonale wyobrazić trudności na jakie natrafili żeglarze. ( Emil Żychiewicz Najdalej na północ „Żagle” 1961 r, nr 2 –3) Ale kapitan i załoga hołdowali mojej zasadzie, że podstawą sukcesu jest m in. dobre jedzenie. Pozwolę sobie przytoczyć menu jednego z obiadów: zupa grzybowa, jajecznica z tuszonką ( kto pamięta co to tuszonka?) , naleśniki z sokiem i herbata z keksami! Do Reykjaviku wchodzą w dniu 5 czerwca gdzie spędzają kilka dni serdecznie goszczeni a przede wszystkim podziwiani przez znających fach tubylców poczym ruszają w drogę powrotną. W niedzielę 12 lipca po pokonaniu 3767 mil zakończyli rejs w którym po raz pierwszy została zaniesiona polska bandera sportowa do stolicy Islandii. Jeszcze jednym rzadkim wydarzeniem upamiętnił się ten rejs. Kapitan Żychniewicz wspomina: ....nagle uświadamiam sobie, że przez dwa miesiące nikt z nikim się nie pokłócił. Nie przeżyliśmy ani jednej tzw. personalnej awantury!

Islandia po raz drugi. W sześć lat od poprzedniej wyprawy 26 maja 1965 r z Jachtklubu Stoczni Gdańskiej wypływa niespełna 10 metrowy „Kismet” („Przeznaczenie” w tłumaczeniu). Kapitanem jest Wojciech Orszulok w załodze Dariusz Bogucki, Daniel Czekaj i Lech Wieczorek. Tak jak wszystkie rejsy tak i ten jest pełen znoju, trudu i niebezpieczeństw i jak zawsze namawiam do sięgnięcia do pełnych opisów, jeśli tylko uda się dotrzeć do książki – źródła. 23 czerwca „Kismet” zawija do Rejkjaviku. Po zwiedzeniu wyspy i zawarciu wielu cennych znajomości 28 czerwca ruszają w drogę powrotną. Sztormowa pogoda nie pozwala im na realizację drugiego celu tj. okrążenia wyspy wikingów. 22 lipca „Kismet „ wszedł do Helu po przebyciu 3940 mil. Wojciech Orszulok Rejs do Islandii Gdańsk 1969 r.

„Euros” pierwszy okrąża Islandię. W 1966 r grupa entuzjastów z klubu bydgoskich kolejarzy rzuca pomysł wybudowania w czynie społecznym w pełni oceanicznego jachtu. Konstruktorem jest inż. Henryk Kujawa. Już 22 lipca 1967 r jacht wypłynął w swój pierwszy rejs. Spisywał się znakomicie ( jak i inne jachty tego typu: Mestwin, Freya, Alf, Odkrywca, Gwarek, Asterias, Carbonia) i nic dziwnego, że kapitan Wojciech Orszulik zaproponował bydgoszczanom rejs dookoła Islandii. Po odpowiednich przygotowaniach jacht z załogą I oficer- Aleksander Kaszowski, II oficer- Edmund Bagniewski, III oficer -Zbigniew Urbanyi, Edmunt Kubicki – bosman i lekarz wyprawy Władysław Rzeszutek w dniu 8 czerwca wypływa w rejs. Po obfitującej w groźne momenty żegludze w dniu 6 lipca cumują w małym porcie Raufarhőfn. Zaproszeni przez kapitana napotkanego tam statku pasażersko-towarowego dowiadują się, że nikt dotąd w Islandii nie pamiętał tak surowej zimy i tak niekorzystnych warunków lodowych latem. Ostatni taki przypadek zablokowania przez lody przejścia między Islandią i Grenlandią zdarzył się w 1867 r. Kapitan stanowczo odradzał pomysł okrążenia wyspy a zważywszy, że jacht nie miał silnika, dawał im szansę jedną na tysiąc. Postanowili tej jednej szansy poszukać. Wychodzą na Morze Grenlandzkie, towarzyszą im sztorm, mgły i deszcze oraz przeciwny wiatr. Pracowicie halsując osiągają port rybacki Siglufjőrdhur, gdzie kapitan w razie nie ustąpienia lodów miał zamiar poczekać na poprawę warunków. Mieszkańcy miasteczka nie mogli uwierzyć, że jacht bez silnika dokonał takiego wyczynu. Załoga została uhonorowana odznaką honorową Sjőmanadur, przyznawaną normalnie za 25 lat pływania po morzach Arktyki, tak wysoko oceniono wyczyn Polaków. Równocześnie otrzymują wiadomość o tym, że lody odeszły, więc natychmiast ruszają w dalszą drogę. Ciężka to była droga pod każdym względem. Poniższa mapka pokazuje ciężkie halsowanie na najeżonej lodami trasie.

Wreszcie to co było niemożliwym stało się faktem. 16 lipca zawijają do Rejkjaviku – Islandia została opłynięta! Po raz pierwszy w historii światowego żeglarstwa – przez polski jacht bez silnika. 20 lipca ruszają w drogę powrotną i bez zawijania do portów pokonują prawie 2000 mil aby 13 sierpnia stanąć w Górkach Zachodnich. Ogółem zaliczyli 4596 mil. Biało-czerwona jeszcze kilkakrotnie miała zawitać na Islandię. W 1970 r kapitan Andrzej Rościszewski ponownie opływa Islandię na jachcie „Śmiały”. Przez 48 godzin trzymało ich przy Hornie w sztormowej żegludze na wiatr ( to północny Horn, mniej znany od swego imiennika z południa Ameryki.).

W 1972 r studenci z Łodzi na „Josephie Conradzie” pod dowództwem kapitana Tomasza Zydlera okrążają Jan Mayen i Islandię ( o rok wcześniej kapitan Dariusz Bogucki tylko dotarł do wyspy). Rejs rozpoczął się 15 maja a zakończył 19 lipca. Przebyli 5500 mil i ustanowili swoisty rekord tylko 92 godzin na silniku. Dotarli w pobliże wschodnich wybrzeży Grenlandii jak nikt z Polaków przedtem. Polskie jachty coraz śmielej atakowały Północ. Coraz trudniej było wytyczyć pionierski szlak ale też narastały doświadczenia i praktyka pływania na dalekiej północy, wśród lodów i mgieł. Zbliżał się i dojrzewał pomysł najwspanialszy, sforsowanie Przejścia Północno-Zachodniego. W tych samych latach polscy żeglarze notowali i na innych wodach wspaniałe sukcesy. Pojawili się następcy Leonida Teligi i o tym w następnym odcinku.
Koniec odcinka piątego.

Opracował na podstawie książki „Polskie jachty na oceanach” Aleksandra Kaszowskiego i Zbigniewa Urbanyi i własnymi uwagami opatrzył Zbigniew Klimczak

Kategoria: /